Przepraszam za wszelkie błędy jakie mogą się pojawiać. Staram się je poprawiać.
Nutka -> Posłuchaj Bicia Serca
Hermiona była na śniadaniu , paru Gryfonów właśnie zasiadło do stołu i przywitało się z nią. Posłała im tylko lekki uśmiech i odpowiedziała. Czuła się już lepiej po tym co wydarzyło się parę minut temu. Właśnie do Wielkiej Sali wkroczył dostojnym krokiem Draco. Rzucił jej pogardliwe spojrzenie i usiadł koło Pansy, która zaraz zaczęła się do niego dobierać. Taka była umowa , mieliśmy zachowywać się jak zawsze. Ciężko było nie spojrzeć na niego, na te stalowe oczy i piękne rysy twarzy. Jednak sumienie było o wiele głośniejsze od jej pragnienia. Przecież jesteś z Fredem! Nie zachowuj się jak Pansy... Kochasz go. Nie psuj związku przez Malfoya! Głosik w jej głowie mówił całkiem sensownie. Musi spędzić trochę czasu z rudzielcem , żeby znów poczuć tą miłość co wcześniej. Tylko czy jemu zależy? Nie dał znaku życia od samego rana. Normalnie siedziałby tu i rozmawiał z nią o tym wszystkim. Wzięła sobie miskę płatków owsianych i zaczęła pośpiesznie jeść. Musiała dziś iść koniecznie na lekcję i nadrobić materiał. W końcu zbliżają się SUM'y i musiała je zdać śpiewająco. Ostatnio kompletnie zaniedbała naukę. Trzeba to zmienić. Po skończonym śniadaniu poszła do Pokoju Wspólnego , żeby przygotować się na Historię Magii. Wpakowała opasły tom , kałamarz , pióro i kilka pergaminów. Rzuciła okiem na sypialnię , ale wszystko już zapakowała. Wyszła pospiesznie krzywiąc się lekko z bólu. Znów powróciło to samo uczucie wbijania tysięcy noży w brzuch. Niektórzy z Gryffindoru rozmawiali ściszonymi głosami , gdy zobaczyli Hermionę uśmiechnęli się uprzejmie i kontynuowali wcześniejsze zajęcie. Na kanapie pod oknem siedział Fred. Od razu zerwał się na równe nogi i podbiegł do szatynki. Przytuli ją do siebie i ucałował w czubek głowy. Dziewczyna zachichotała i wzięła jego twarz w dłonie. Na ustach złożyła czuły pocałunek. Zaśmiewali się tak przez parę cudownych minut. Pasowali do siebie idealnie. Całej tej scence przyglądała się z kąta Katherine. Brunetka piorunowała spojrzeniem szczęśliwą parę. Ona też tak mogła z Fredem. Ale nie! Bo wolał tą szlamę! Obiecywała sobie , że zemści się za to. Byle wybrać właściwy moment.
Rudowłosy był tak szczęśliwy , że jego dziewczyna wyszła już ze szpitala , że nie odstępował jej na krok. Odprowadzał na zajęcia , posiłki , do sypialni , biblioteki. Po prostu wszędzie byli razem. Hermiona była taka szczęśliwa. Za każdym razem całowała go czule na dowód uczucia jakie ogarniało jej serce. Chłopak uśmiechał się tylko i odwzajemniał pocałunki z dwukrotnie większym entuzjazmem. Para nie zauważała Kath , która czaiła się w zakamarkach zamku i śledziła ich po kryjomu. Już niedługo ta sielanka miała zostać przerwana. Brunetka wyciągnęła różdżkę i skierowała nią w szatynkę. Nie było to zbyt fair celować w plecy , ale nie miała innego wyjścia. Wokoło przechodzili Puchoni i Krukoni. Kręciła różdżką w różne strony tak , żeby przez przypadek nie trafić w kogoś innego. W końcu nastała ta chwila:
-Drętwota! - krzyknęła wyskakując zza rogu a promień powędrował we wskazanym kierunku.
Szatynka nie wyczuwając niebezpieczeństwa delikatnie przekręciła się z ramionach chłopaka. Zaklęcie chybiło , trafiło w osobę , która nawinęła się jak pierwsza. Malfoy padł jak długi oszołomiony przez Katherine. Dopiero po chwili wszyscy zrozumieli co się stało. Fred spojrzał z nienawiścią na brunetkę. Hermiona podbiegła do Dracona i sprawdziła czy coś poważniejszego mu się stało. Na szczęście nie. Ku nim biegła już profesor McGonagall z przekręconą tiarą czarodzieja.
-Znowu?! Po raz drugi jakiś atak zaklęciem?! Czy wyście zdurnieli?! - krzyczała kobieta. - I to na dodatek mój dom! Drugi raz! - spojrzała na leżącego blondyna. Usta rozwarły się jej ze zdumienia. - Na Ślizgona?! - wybuchła. - Profesor Snape mnie udusi! - podniosła chłopaka i krzyknęła na jakiegoś Krukona , który pomógł jej nieść ofiarę zaklęcia.
Wszyscy stali jak zamurowani , nigdy nie widzieli McGonagall w takim stanie. Była wściekła , w ciągu 3 dni Gryffindor stracił już 50 punktów. Hermiona odprowadziła wzrokiem 3 postacie. Koło niej ukląkł Fred:
-Czemu się tak rzuciłaś jak Malfoy upadł? - zapytał podejrzliwie.
-Chciałam tylko sprawdzić czy nic mu nie jest... - nie zdąrzyła ugryźć się w język.
Rudowłosy spojrzał na nią z niedowierzeniem:
-Przecież ty go nienawidzisz! I nagle taka miła dla niego jesteś? To po prostu śmieszne!
-Jestem dobrym człowiekiem! I nie myśl , że wybaczyłam mu te 5 lat upokorzenia!
Wszystko się w niej gotowało. Fred jej nie rozumiał... Wstała i usiadła na najbliższym parapecie. Uczniowie powoli szli do swoich klas , po drodze rozmawiając o całym wydarzeniu. Ona tez zaraz musiała iść na Zaklęcia. Westchnęła i zeskoczyła. Spojrzała na swojego chłopaka i powiedziała:
-Nie musisz mnie odprowadzać - odrzekła.
Chwilę spojrzeli sobie w oczy po czym szatynka odeszła szybkim krokiem. Raniło ją jego zachowanie, był zazdrosny i to strasznie. Poprostu się przestraszyła , że Draconowi coś się stało... No właśnie , przecież to jej wróg. Wyzywał ją 5 lat od szlam , nienawidził jej. I tak nagle zaczął coś do niej czuć i zbliżać się? Było to coraz mniej wiarygodne. Czego on chciał? Wykorzystać do swoich celów... ale jakich? Szła opustoszałym korytarzem przez parę minut. W końcu weszła na lekcję , mruknęła przeprosiny w kierunku profesora i usiadła w 3 ławce , koło Harrego. Wybraniec posłała jej pytające spojrzenie , ale ona tylko wzruszyła ramionami. Nie miała ochoty mówić nikomu o tym co się stało , ale i tak pewnie rozniesie się to szybciej niż wtedy. Zabrała się za wertowanie książki w poszukiwaniu omawianego tematu. Nie próbowała nawet wydusić z siebie słów by zapytać o stronę sąsiada. Próbowała skupić się na lekcji , ale znów jej nie wychodziło. Owszem , parę razy zgłosiła się do odpowiedzi i zdobyła łącznie 15 punktów dla Gryffindoru , ale to był słaby wynik. Jasne mogła się tłumaczyć szpitalikiem , ale po co? Wzorowa Hermiona Granger wszystko by już nadrobiła. Czas dłużył się nieubłaganie. Miała ochotę iść na błonia i położyć się na słońcu , w trawie. Jeszcze 10 minut... 5... 2.... I wreszcie dzwonek. Porwała swoje rzeczy i wybiegła jako pierwsza z sali. Mijała kolejnych uczniów zmierzających na obiad. Ona kierowała się w zupełnie innym kierunku. Na dwór. Pchnęła wielkie wrota i wyszła na zewnątrz. Wiał lekki wiatr a słońce grzmiało przyjemnie. Nie chciało jej się iść daleko , więc przysiadła pod murkiem i zamknęła oczy. Oddychała miarowo pomimo powracającego bólu. Analizowała sobie wszystko , aż w końcu coś przykuło jej uwagę. Draco nie miał być trafiony tym zaklęciem. Przecież on po prostu przechodził. To zaklęcie miało trafić w NIĄ. Nabrała gwałtownie powietrza. Ale kto chciałby , żeby coś jej się stało? Pansy? Ron? Rzeczywiście zauważyła kosmyk czarnych włosów , a więc Pansy. Dlaczego nie rozejrzała się? Mogła temu zapobiec z łatwością. Miała ochotę uderzyć się ręką w twarz , jaka ona jest głupia! To mogła być Katherine. Miałaby powód. Zazdrość... Wpatrywała się intensywnie w niebo.
Ktoś się na nią czaił , a ona nic nie mogła na to poradzić...
Witamy 18 rozdział :) Już mam 4000+ wyświetleń ;D Kocham was <3! A teraz do rzeczy :)
1 . Dedykuję ten rozdział szczególnie chłopakom , którzy to czytają ( jeśli są) oraz tym , którzy są dla mnie najważniejsi.
2. Fragment z McGonagall dedykuję Martynie , tak na poprawe humoru ;)
3. Po raz 3 zapraszam do pisania na GG do mnie . Nie wstydźcie się :)
4. GDY NIEBEZPIECZEŃSTWO JEST BLISKO A OBOK NIKOGO ...
Pozdrawiam ;*
.
Kolejny cudny rozdział. Jestem zadowolona,że mieszasz Fremione z Dramione:) To wprowadza troche dramatu i wszystko dzieje się ciekawiej;)
OdpowiedzUsuńAAA można wiedzieć kiedy będzie następny ???
OdpowiedzUsuńPewnie w poniedziałek ;)
Usuń"podniosła chłopaka i krzyknęła na jakiegoś chłopaka , który pomógł jej nieść chłopaka." - to zdanie mnie rozwaliło :D popraw je :) Po za tym, jak dla mnie mega. spodobał mi się pomysł z siedzeniem pod murkiem, wciągnęło mnie to, od razu sobie wyobraziłam mury Hogwartu... ZAJEBISTE <3 Kocham to opowiadanie, jesteś świetna! :*
OdpowiedzUsuńOk , już poprawiłam. Dziękuje , że to zauważyłaś.
Usuńojejku! no to się nieżle akcja rozwija! i widzę, że więcej piszesz tekstu - to bardzo dobrze! końcówka mnie zaintrygowała.. czyżby to Katherine znowu chcę zaatakować? pisz szybko 19 rozdział! bo jestem mega ciekawa co będzie dalej! <3
OdpowiedzUsuńAkcja się rozwija i zauważyłam, że piszesz coraz dłuższe rozdziały ;D Świetny rozdziała, końcu bardzo hm... intrygująca;D Kiedy następna notka? ;D
OdpowiedzUsuń