Z racji tego , że jestem chora rozdziały powinny być szybciej . Nutka na dziś ---> Na tych osiedlach II oraz jak zwykle The Window To The Past :)
Spojrzała na niego nienawistnym wzrokiem. Czy on myśli , że słowo ''wybacz'' mnie złamie? O nie! Tego było już za wiele. Wyrządził mi tyle cierpienia , i nie tylko mi. Nie panowała nad sobą. W tym momencie była jedną, wielką bombą zegarową. Ręka sama zacisnęła się w pięść. Wycelowała w jego szczęke i jednym szybkim ciosem uderzyła go. Chłopak zakołysał się do tyłu tak , że wpadł na stolik rozbijając lampę naftową na tysiąc kawałeczków. Ćmy odleciały w popłochu przez otwarte okno salonu i zniknęły w ciemności. Ron leżał nieprzytomny z rozciętą wargą i z krwią cieknącą na podłogę. Widok był dość przerażający. Strużka krwi płynęła z jego ust pomiędzy popękane szkło i naftę. Dziewczyna spojrzała na to wszystko z niesmakiem i wybiegła z salonu prosto do ogródka. Była zimna sierpniowa noc. Księżyc rozjaśniał swoim blaskiem pobliskie drzewa i krzaki oraz parę kociołków. Wiatr lekko poruszał kosmykami jej brązowych włosów. Wyrywała kępki trawy,żeby trochę się opanować. Jeszcze 2 dni. Myślała o Hogwarcie coraz częściej. To był jej trzeci dom. Tak trzeci , pierwszy to dom rodzinny , drugi to dom Weasley'ów a trzeci to właśnie szkoła. Mogłaby siedzieć godzinami w bibliotece i przeglądać z nosem w książkach przeróżne księgi. Wdychać ich zapach , czuć tą wiedzę , która została zapisana w nich. Mogłaby też spotykać się codziennie z Fredem. Czuć jego bliskość , dotyk , ciało , oddech na swojej szyi i pocałunki na swoich ustach. Chciała , żeby tu był. Właśnie teraz. Właśnie tu , obok niej. By móc czuć się bezpiecznie , czuć , że jest się kochanym. Jej myśli znów powędrowały do rudowłosego chłopaka i jego roześmianych oczach , miękkich ustach i uśmiechu pełnym czułości.
Niestety , w jednej chwili wszystko się zmieniło. Jasne płomienie wirowały w powietrzu by chwilę potem zapalić cały dom . Nora płonęła. Dziewczyna zamarła. Śmierciożercy. Atakują... Szatynka błyskawicznie wyciągnęła z kieszeni spodni różdżke.
- Lumos ! - szepnęła a z końca różdżki wydobył się wątły promień światła. Podbiegła bliżej domu , rozglądając się na boki. Nie było nikogo. Dziwne. Nie myśląc dłużej nad tym zaczęła przypominac sobie zaklęcie wodne.
- Myśl , myśl! - mówiła do siebie. - Mam ! Aquamenti!
Tym razem z różdżki wydobył si duży strumień wody. Hermiona gasiła ogień tak długo , aż ostatni płomyczek nie zniknie ze ścian Nory . Niestety część domu była już zniszczona. Chwilę później spojrzała na niebo szukając śmierciożerców na jiotłach. Jednak ich nie było. Zamiast tego na ciemnym , granatowym tle pojawił się MROCZNY ZNAK. Serce podskoczyło jej do gardła. Zrobiło jej się słabo. Upadła bezwładnie na ziemię. Czyżby kogoś zabili? Kogo? Jak? Kto? Zadawała sobie te pytania przez parę minut. Nagle poczuła , że ktoś kładzie jej ręke na ramieniu. Myśląc , że to jeden z atakujących krzyknęła:
-Levicorpus!
Nieznajomy oderwał się od ziemi i zawisł parę cali nad nią , głowa w dół.
-Aaaaaaa!!
Rozpoznała ten głos. To był Fred. Zawstydzona całą sytuacją roześmiała się lekko.
-To tak witasz się ? Chyba muszę zacząć się Ciebie bać Hermiono. - powiedział bliźniak z głową do góry nogami. - Czy mogłabyś mnie postawić jak już skończyć się śmiać ? - zapytał rozbawiony.
- Ohh , tak jasne . Liberacorpus! - powiedziała a Fred znów wylądował na ziemi. Patrzyła chwilę na niego. Chłopak podszedł do niej i chwycił ja w objęcia. Poczuła przyjemne ciepło. Łzy spływały od czasu do czasu z oczu obojga zakochanych. Martwił się o nią , a ona o niego. Nagle ścisnęło ją w gardle.
-Kto umarł? - zapytała ledwo powstrzymując nowe łzy.
-Nikt. To była jakaś sztuczka śmierciożerców. Chcieli nas nastraszyć. W pierwszej chwili myślałem , że to Ty , więc pobiegłem Cię szukać. Ale gdy nie znalazłem Cię w sypialni pobiegłem tutaj , a resztę już znasz.
Kamień spadł mi z serca. Więc jednak nikt nie zginął. Szczęśliwa z tego powodu przytuliłam się mocniej do chłopaka , a on oparł brodę o jej głowę.
- Co teraz będzie? - zapytała szeptem dziewczyna .
- Z nami czy z całą resztą ?
- Z tym i z tym.
- Będziemy walczyć. Razem. Jako chłopak i dziewczyna. - odpowiedział bez zawachania.
Dziewczyna rozpromieniła się. Czuła , że wszystko będzie dobrze. Damy razem ze wszystkim radę. Miłość zwycięży. Stali tak długo oświetlani przez blask księżyca. Liczyli się tylko oni. Byli jednością.
No więc jest VI rozdział :D Rozdział dedykuję standardowo Martynie ---> dzięki której nadal piszę i planuje rozdziały :D oraz Borysowi :))) Czekam na komentarze z opinią :D
jak zwykle boskie, nie mogę się doczekać akcji, jak będą w Hogwarcie :P
OdpowiedzUsuńO tak tak ;D Będzie się działo :)
Usuńo jacie! nie mogę sie doczekać, aż będą w Hogwarcie! uchu kocham ten rozdział! kocham tego bloga! ♥
OdpowiedzUsuń:DDD nawet nie wiesz jak motywujesz mnie Twoimi komentarzami :D ! Jak Wy wszyscy działacie :) Macie czynny udział w pisaniu tego bloga :D !
Usuńbo piszesz wspaniale :) ♥♥
UsuńNie uważam , że piszę wspaniale :) Ja poprostu robię to co kocham :D To moja pasja :))
UsuńSzybko się pojawił, co oczywiście jest świetne! Rozdział mega <3
OdpowiedzUsuń