środa, 19 września 2012

Rozdział XI

Ten rozdział dedykuję Julii , Martynie i Borysowi oraz wszystkim moim czytelnikom.
Nutka --> Nie oglądaj się.


Po zjedzeniu pysznej kolacji , wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów. Hermiona od razu rzuciła się na łóżko i zasnęła w ubraniu. Śniło jej się jakieś ośnieżone pustkowie. Ruiny wokół stwarzały wrażenie jakiegoś cmentarza. Rozejrzała się po okolicy. Na drzewach siedziały czarne kruki. Pewnie wypatrywały zdobyczy zakopanej w głębokim śniegu. Czemu akurat taki sen? Ma to jakieś znaczenie? To tylko jej wyobraźnia...
Nic nie poradzi. Jednak coś nie pasowało do tego wszystkiego. Na środku pustkowia płonął wielki ogień. Języki ognia lizały pobliskie otoczenie , ale śnieg się nie topił , po prostu był. Nie wiedziała co o tym myśleć. Przyjrzała się dokładniej niezwykłemu zjawisku. STOP! Przecież jest w świecie magii , tu jest wszystko możliwe. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad tym czy czytała kiedyś o takim zaklęciu.Nic nie przychodziło jej do głowy. Czuła się bezsilna. Pomyślała , że będzie musiała odwiedzić bibliotekę.

Godzinę później
Przez okno przebijały się pierwsze promienie słońca. Szatynka zasłoniła dłonią oczy. Ziewnęła przeciągle i podniosła się z łóżka. Nadal była w ubraniu z wczoraj. Rozejrzała się po pokoju. Reszta dziewczyn nadal spała. Poszła do łazienki , po czym spojrzała w lustro wiszące nad umywalką. Nie wyglądała , aż tak źle , bywało gorzej. Ściągnęła ubrania i rzuciła je na pobliską półkę. Weszła pod prysznic i natychmiast ogarnęło ją przyjemne ciepło. Całkiem zapomniała o dziwnym śnie. Po 5 minutach wytarła się miękkim , niebieskim ręcznikiem. Wyjęła z kieszeni spodni różdżkę , szybko umyła zęby i wyszła z łazienki. Poszukała w swoim kufrze czarne rurki , bordową bluzę z kapturem i niebieskie trampki. Stwierdziła , że jest jeszcze za wcześnie na śniadanie , więc zeszła na dół do Pokoju Wspólnego. Tak jak sądziła był pusty. Zajęła miejsce naprzeciw kominka. Chwilę wpatrywała się w wesołe iskierki ognia. Miała dziś wielką ochotę przejść się po błoniach. To świeże powietrze , promienie słońca na twarzy i miękka trawa. Westchnęła głęboko.
-Co tak wzdychasz? - zapytał ktoś za jej plecami.
Dziewczyna podskoczyła ze strachu. Serce tłukło jej się o żebra. Odwróciła się i zobaczyła George'a.
-Jezu George! Przestraszyłeś mnie!
-Zauważyłem - uśmiechnął się.
Przeskoczył przez oparcie kanapy i wylądował koło niej.
-A gdzie zgubiłeś brata? - zapytała instynktownie.
-A czy to ważne? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Nie chcesz ze mną porozmawiać?
Hermiona wytrzeszczyła na niego oczy. Przełknęła głośno ślinę.
-A o czym? - zapytała podejrzliwie.
-Wyluzuj - mrugnął do niej porozumiewawczo. Szturchnął ją lekko w ramię.
Dziewczyna spojrzała na niego spod zmrużonych powiek. Nie rozumiała o co mu chodzi. Nie może przejść do rzeczy? Tylko jakieś podchody... Po za tym siedzieli stanowczo za blisko siebie. Stykali się całym ciałem. Czuła jego oddech na skroni. Dlaczego ona do cholery się nie odsuwa? Szatynka odwróciła wzrok. Zza okna widać było kawałek boiska do Quidditcha. Pomyślała o Fredzie latającego pomiędzy innymi graczami. Był pałkarzem , więc miała się o co martwić. Znów spojrzała na George'a , on tez na nią patrzył. Obydwoje usłyszeli , że ktoś schodzi po schodach.
-A co tu się dzieje? - zapytał szyderczym głosem Ron.
Dziewczyna zauważyła chłód w jego oczach.
-Rozmawiamy , nie widać? - odpowiedział bliźniak.
-Tak blisko? Wiesz , że nasz brat nie będzie zadowolony jak się dowie.
-I co mu powiesz , że gadam z jego dziewczyną?
Oczy tego młodszego gwałtownie się zwężyły. Hermiona obserwowała tą scenę z otwartymi ustami. Nie mogła wydobyć z siebie słowa. Wkońcu jednak jej się to udało :
-Dość 0 powiedziała słabym głosem.
Chłopacy spojrzeli na nią. Stali jak zamurowani. Dziewczyna zamknęła oczy. Chciała stąd zniknąć. Wyobraziła sobie Freda obejmującego ją w pasie , i faktycznie ktoś to zrobił. Nie obchodziło ją kto. Liczyło się uczucie bezpieczeństwa. Otoczył ją znajomy dotyk. To musiał być on , jej chłopak.
-Co wy wyprawiacie?! - krzyknął. - Coście jej zrobili?!
-My nic! To znaczy ja nic. To nasz młodszy braciszek cały czas na nią naskakuje - wysapał George.
Dziewczyna wzięła 2 uspokajające wdechy. Wypuściła powietrze i otworzyła oczy. Wszyscy trzej Weasley'owie stali wściekli na siebie. Postanowiła , że stanie pomiędzy nimi.
-Co ty robisz? - warknął Fred.
Zdziwił ją jego ton , ale nie to teraz było ważne. Wyciągnęła z kieszeni spodni różdżkę i krzyknęła:
-Protego!
Pomiędzy braćmi wyrosła niewidzialna tarcza. Teraz skupiła się na tym by ją utrzymać. To przez nią się kłócą.
-Słuchaj Ron! Pogódź się z tym , że jestem z Twoim bratem!
W oczach stanęły jej łzy. Zdecydowanie za dużo płakała , ale już dość tego. Już nie będzie. Zacisnęła rękę mocniej na różdżce , jednocześnie uspokajając galopujące myśli. Do Pokoju Wspólnego zaczęli schodzić Gryfoni.Przypatrywali się tej scenie z zapartym tchem. Już chciała coś powiedzieć , gdy nagle Fred pociągnął ją przez dziurę pod portretem. Tarcza rozpłynęła się w powietrzu pozostawiając przez chwilę srebrzystą mgiełkę. Stanęli na najbliższych ruchomych schodach. Chłopak przybliżył się do szatynki. Chwycił ją za oba nadgarstki. Przybliżył usta do jej warg. Czuła jego oddech na skórze. Dzieliły ich milimetry. Nie obchodziło ich , że schody zaprowadzą tych dwojga nie wiadomo gdzie. Znów byli sami. Dziewczyna zamknęła oczy pod wpływem dotyku rudowłosego.
-Następnym razem mnie nie powstrzymuj - wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
Po tych słowach Hermione przeszedł dreszcz. Ledwo to usłyszała , ale to zdanie zapadło jej w pamięci. Oderwała się od niego i spojrzała prosto w jego brązowe oczy.
- Co masz na myśli? - zapytała po namyśle.
- Nie chcę , żebyś się w to mieszała - ujął jej dłoń.
Kiwnęła głową , ale i tak BĘDZIE się mieszać. Nie może pozwolić , żeby się pozabijali. Szczególnie przez nią.


No więc z tego rozdziału jestem najbardziej zadowolona jak do tej pory :D Zachęcam wszystkich do czytania tego bloga i proszę was KOMENTUJCIE . Bardzo mi na tym zależy bo strasznie mnie do motywuje .
Polecam także blog www.fremione-story.blogspot.com <33 ;*
Pozdrawiam!


6 komentarzy:

  1. uchu! czyżby George zaczął coś czuć do Hermiony? wow, niesamowity rozdział <3 chyba zaraz zacznę u siebie pisać :D robi się ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby George coś czuł do Hermiony? ;D Świetny rozdział, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, bo robi się co raz ciekawiej ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciujejciujejciujejciu ! *.* kocham to ! napisz książkę o tym ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. suuper :D
    fajnie się to czyta i jestem ciekawa co bedzie dalej :D
    i dołaczam sie do Karoliny napisz książkę <3

    OdpowiedzUsuń