~to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności~
środa, 10 października 2012
Ostatni XXVI rozdział . THE END
Mam nadzieję , że mi wybaczycie , ale na
prawdę nie mam już żadnego pomysłu na pozostałe rozdziały , ale chcę , żeby wszystko było jasne , więc ten rozdział jest ostatni i pełny wyjaśnień.
Nutka -> In Noctem
Po wypisaniu ze szpitala Hermiona od razu skierowała się do Pokoju Wspólnego. Nad Hogwartem zaczęły zbierać się ciemne i burzowe chmury. Z niepokojem spojrzała na niebo. Było bardzo niespokojne , zanosi się na coś poważnego. Wbiegła po marmurowych schodach , nie zważając na ból w całym ciele. Przeszywające ostrza kłuły ją w plecy i brzuch. Wypowiedziała hasło i przeszła przez dziurę pod portretem. W pokoju była tylko jedna osoba , która miała zasłoniętą twarz dłońmi. Po rudych włosach od razu poznała Freda. Rzuciła mu się na szyje ze łzami w oczach.
-Hermiono!
-Tak? - zapytała zbita z tropu.
-Tęskniłem kochana! - przytulił ją do siebie mocno.
-Ja też - wyszeptała.
Nie wiedziała jak długo tak stali , zanim nie usiedli. Spojrzeli sobie w oczy i zaczęli się całować jak nigdy wcześniej. Hermiona położyła ręce na jego piersi a rudzielec objął ją jeszcze bardziej. Co kilka minut odrywali się od siebie , żeby nabrać powietrza , i natychmiast wracali do wcześniejszej czynności. Złączyli się w jedność. Ani on , ani ona nie chcieli tego przerywać. W końcu jednak musieli , gdyż szatynka musiała pójść w jedno miejsce. Przypomniał się jej liścik :
Hermiono
Przyjdź o 18 na wieżę Północną.
Draco.
Z jednej strony bardzo cieszyła się , że ujrzy w końcu Dracona , ale z drugiej wiedziała , że źle robi. Mimo to postanowiła jednak pójść i dowiedzieć się o co chodzi. O 17:50 wyszła z salonu , obiecując Fredowi , że jeszcze do tego wrócą. On tylko skinął głową i poszedł do dormitorium. Dziewczyna szybkim krokiem wspinała się na wieże , z mieszanymi uczuciami. Gdy doszła , była 17:59. Zaraz tu będzie. Pomyślała. Było dość chłodno , więc zaczęła się przechadzać w tą i z powrotem. Punktualnie o 18 usłyszała kroki na schodach.
Draco wpadł na wieżę z różdżką w ręku. Był zasapany i krwawił. Dziewczyna zszokowana wycofała się , aż w końcu uderzyła plecami o barierkę.
-Coo... Ty robisz? - wyjąkała Gryfonka.
-To co muszę - powiedział z wyraźnym bólem.
-To znaczy? - wyszeptała.
-Musze Cię zabić!
Te słowa uderzyły w nią z siłą niewyobrażalną. Nie miała za sobą różdżki.. Była bezbronna a zaraz miała umrzeć z rąk ukochanego...
-Nie rób tego! - krzyknęła przez łzy.
Zrobiło się jej słabo. Nogi uginały się pod nią.
-Nie rozumiesz?! Muszę! - wysapał Draco z trudem.
-Nie musisz! - wyszeptała cichutko.
-To dla Twojego dobra! Kocham Cię Hermiono i nigdy Cię nie zapomnę!
Blondyn wycelował w pierś dziewczyny i wyszeptał łamiącym się głosem:
-Avada Kedavra.
Zielony blask uderzył w dziewczynę odrzucając ja pod barierkę. Bezwładne ciało leżało na chłodnej ziemi , na wznak. Zimny wiatr rozwiał jej włosy ukazując martwe oczy i łzy spływające po policzkach...
Z perspektywy Draco
Zrobiłem to.. Nie wybaczę sobie tego co zrobiłem teraz. Ostatni raz spojrzałem na martwa dziewczynę , dotknąłem jej policzka i wybiegłem z wieży. Serce w tym momencie pękło na tysiące kawałeczków. Co miałem zrobić? Inaczej Czarny Pan by ja zabił. Musiałem zostać śmierciożercą.. Musiałem chronić moją rodzinę przed tym potworem. Nigdy nie chciałem nim być. A teraz już go nienawidził. Na dole rozpętała się prawdziwa wojna. Kilku nieznanych mi zwolenników Voldemorta walczyło z McGonagall i Sprout. Wśród walczących i martwych rozpoznałem też innych uczniów Hogwartu. Gdy wszyscy zauważyli moje przybycie zaczęliśmy uciekać , tam gdzie mogliśmy się bezpiecznie teleportować. Parę zaklęć świsnęło mi koło ucha , ale ja nadal biegłem. W końcu przebiegliśmy przez bramę i deportowaliśmy się do Maloy Manor , gdzie ukrywał się Czarny Pan.
-Wykonane - powiedziałem chórem , z resztą śmierciożerców.
Tom Riddle spojrzał na nas swoimi czerwonymi oczyma.
-Bardzo dobrze , bardzo - odrzekł , klaszcząc w ręce.
Znów pomyślałem o Hermionie , która teraz leży martwa na wieży Północnej. Ciekawe , kiedy ktoś ją tam znajdzie. Nie mogłem dłużej tłumic łez , więc odwróciłem się na pięcie i wybiegłem z salonu.
Z perspektywy Freda
Hermiony długo nie było. Zaczynałem się martwić , o to co się mogło stać. Śmierciożercy wybiegli z zamku , wyraźnie z czegoś ucieszeni. Malfoy wybiegł z korytarza prowadzącego do wieży Północnej. Wyszedłem na błonia wyszukując Mrocznego Znaku. Niestety znalazłem go. Wielka czaszka , z której wychodził wąż lśnił na tle nocnego nieba , nad wieżą Północną. W takim razie kogo zabili? Myślałem gorączkowo modląc się , że to tylko sen. Nagle z zamku wybiegł Ron i Harry.
-Fred musisz coś zobaczyć ... - wyszeptali.
Mieli grobowe miny , widać , że płakali. Czyli to ktoś bliski...
Z przerażeniem poszedłem we wskazanym kierunku. Długo szedłem po spiralnych schodach , aż w końcu doszedłem. Pchnąłem drewniane drzwi.
Zbladłem. Nie! Nie , to nie może być prawda! Na ziemi leżała Hermiona.. Moja Hermiona. Ta która tak kochałem!
-Hermiono! - krzyknąłem. Rozejrzałem się rozpaczliwie po ludziach , którzy stali wokół.
-Fred.. - wyszeptała Ginny , kładąc mi rękę na ramieniu. - Ona .. ona nie żyje - wyjąkała przez łzy.
Na dźwięk tych słów łzy popłynęły od razu. Spływały po policzku , kapiąc na twarz szatynki. Ale .. to nie możliwe. Kto...? Kto ją zabił! Zemsta! Zaraz , zaraz. Malfoy! On stąd wybiegał , to jego wina!
Wsunąłem rękę w jej martwa i zimna jak lód dłoń. Zacisnąłem palce na jej palcach. To już koniec.. Nie wróci do mnie...
-Fred chodź... nie możesz już jej pomóc.. - wyszeptała moja siostra , ale mnie to nie obchodziło.
Czekałem cierpliwie , aż w końcu wszyscy sobie pójdą. Wyjąłem różdżkę z tylnej kieszeni. Nie puszczając jej ręki położyłem się obok niej. Drżącą ręką przyłożyłem różdżkę do miejsca w , którym znajduje się serce i wyszeptałem przez łzy :
-Avada Kedarva...
Obok martwej pary leżał mały liścik , przywiany przez wiatr. Było na nim tylko parę słów:
Miłość bywa okrutna. Potrafi być nieodwzajemniona , lub niewierna. Ale tych dwoje , którzy leżą tu obok siebie , a ich ręce złączone są w uścisku , zrozumieli to dopiero kiedy był już koniec...
D. czyli George.
THE END.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja... przeżyłam szok, kiedy przeczytałam do końca ten rozdział. To wszystko stało sie tak nagle. Najpierw Hermiona, potem Fred, a potem ten liścik od Georga. Na początku byłam święcie przekonana że "D" to Draco. Właściwie to czemu "D" ? Ostatnie zdania były takie smutne i romantyczne. Szkoda, że już koniec. Z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały na dramioneforever. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńD od doradcy ;)
Usuńo kurwa kurwa kurwa kurwa!!!! Naprawdę smutne i jak przewidywałem tragiczne zakonczenie! ;c Jednak napisane bardzo ładnie i ciekawie ! ;) jednak to za smutne!
OdpowiedzUsuńTakiego zakończenia to jeszcze nie spotkałam... ♥ ~Forge.
OdpowiedzUsuńNie nie nie nie nie , nie moge uwierzyć:( Dlaczego tak to sie musiało skonczyć. Historia naprawde piękna , ostanie słowa były cudowne. Tylko zastanawia mnie dlaczego akurat "D"? No cóż , brava dla Ciebie i dziewczyno szacun. Czekam na kolejne rozdziały na dramione :)
OdpowiedzUsuńKoniec...? naprawdę? och :c szkoda, było fajnie <3 Świetnie pisałaś. Smutne, byłam blisko płaczu. Oh god , why?!
OdpowiedzUsuńDziękuje , to wiele dla mnie znaczy . Nie kończę przygody z pisaniem , gdyż prowadze bloga www.dramioneforever.blogspot.com ;) serdecznie zapraszam
Usuńo rety! nie spodziewałam się takiego smutnego końca :c czytając go czułam, że lecą łzy. Wzruszyłam się. No to teraz pozostaję cierpliwie czekać na nowe rozdziały na dramioneforever.
OdpowiedzUsuńSzok . . nie myślałam że ich zabijesz : P Ale jak przeczytałam sam koniec to po prostu ryczeć mi się chce . Szkoda że już koniec . . dziękuję Ci. ; *
OdpowiedzUsuńja tez dziekuje bylo naprawde super :* gratulacje masz dar do pisania :*:)
OdpowiedzUsuń(nightmare)
świetne. tylko tyle mogę napisać. to był szok, myślałam, że Draco zrobi coś sobie, ale jednak nie... Nie miałam pojęcia że D, to George, teraz to wszystko już do siebie pasuje. Szok, po prostu SZOK. Żałuję tylko, że to już się skończyło. To było coś cudownego, piękna przygoda... Nadal jestem w szoku. Czekam na rozdział na Dramione oczywiście i mam nadzieję, że tam też wystąpi Freddie w znaczącej roli <3 Przepiękne... ;*
OdpowiedzUsuńjej. nie spodziewałam się tego , że umrą. i że'D' to George.
OdpowiedzUsuńprawdziwa miłość. przynajmniej żyją sobie razem w niebie czy tam piekle.
łzy same mi ciekną . ;(
jesteś genialna!!! /Karolinaa.
Słodkie < 3 co prawda domyslilam sie ze Fred popełni samobójstwo ale zeby George był D? ;) no ciekawe przyznam ciekawe...
OdpowiedzUsuńCudownee! Kocham wszystkie te rozdziały! teraz zaczynam dramonie forev=er <3
OdpowiedzUsuńO kurde, nie spodziewałam się. Wydaje mi się, że mogłaś jeszcze pociągnąć same wydarzenia z tego rozzdziału dłużej i opisywać więcej emocji ale pomimo wszystko ŁAŁ, gratulacje. Piękne i smutne
OdpowiedzUsuńO jejku! Na prawdę ciekawie to zakończyłaś, niestety za krótko! Mogłaś to pociągnąć dłużej, albo nawet rozlożyć na dwa rozdziały. Poszło tak ,, w skrócie''. A szkoda...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego! Za to wielki plus. A jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zdziwiła! Mianowicie, to, że D. to George. <3.<3 Ja go kocham ;p I bardzo fajny ten ostatni liścik... Smutno.
Mam nadzieję, że następnego bloga poprowadzisz już bardziej ,,rozwlekle'', jako, że masz już doświadczenie.
Często zostawiam komentarze, ale niestety, Ty jeszcze nigdy nie odwiedziłaś mojego bloga. Smutno... Mam nadzieje, że w końcu zajrzysz. ^.^
granger-land.blogspot.com
Przeczytałam ten blog drugi raz, i znowu płakałam.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdania w liściku. Piękne. ♥
Czekam na nowe notki o dramione. :) / K
Kilka słów.
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię za to jak to zakończyłaś!
Przez Ciebie popłakałam się czytając ostanie zdania.
I hate you!
Najlepszy parring a Ty ich cholera uśmierciłaś!
Szczerze? Namieszane wszystko było... Nie odczuwałam ich prawdziwej miłości...
Ale słowa George'a były piękne.
Chociaż on by im nie pozwolił zginąć...
Wiem, że zakończyłaś tego bloga dwa lata temu, ale muszę wyrazić swoją opinię, bo chyba wybuchnę.
OdpowiedzUsuńNIENAWIDZĘ CIĘ! Jak mogłaś to zrobić?! Straszne zakończenie i przygnębiające. Jak czytałam to czułam jak łzy spływające mi po policzkach :( Przez ciebie znowu odczuwam ten ból związany ze śmiercią Freda, a teraz na dodatek Mionki. Naprawdę musiałaś pójść w ślady Rowling?
Chociaż z drugiej strony takie zakończenie jest pomysłowe. Jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem o takim zakończeniu.
Jedno mnie w tym opowiadaniu pociesza. Miałam rację co do tego kto jest tajemniczym D. Muszę przyznać, że na początku myślałam o Draconie, ale później ona zaczęła się z nim spotykać i nadal dostawała te liściki w których było napisane, żeby mu aż tak nie ufała. Właśnie w tym momencie pomyślałam o Georgu, no bo kto inny tak naprawdę?
W każdym razie, mam nadzieję, że natknę się jeszcze na jakiegoś twojego bloga. Jestem przekonana, że będzie równie świetny co ten :)
Co?! Ty sobie żartujesz?! Jak mogłaś tak skończyć! Nie wierzę! Płaczę! Oboje zginęli... Matko święta. Wow. Nie wiem co powiedzieć!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Https://fremionefanfic.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam
Blue :*